Leżę w pokoju, każą mi iść spać. Nici z głębokiego wpatrywania się w sufit. Nie mogę teraz wdać się w żadną analizę oddechu czy zmiany temperatury własnego ciała. W nicości słyszę znajomy głos. Skoro więc w okół jest tylko NIC, to nie pozostaje mi nic innego, jak posłuchać. Zamykam oczy, czekam na sen. Jak dla mnie to już i tak ambitne zajęcie.
|