Był jedyną moją myślą rano, jedyną wieczorem. Jedyną kiedy siedziałam na lekcjach, kiedy przymierzałam sukienkę. Jedyną kiedy jadłam obiad i sprzątałam pokój. Sprawiał, że uśmiechałam się przez łzy. Bronił mnie przed światem, wiedziałam, że w jego ramionach zawsze mogę się ukryć. Czułam, że nie jestem sama, wiedziałam, że do niego zawsze mogę się zwrócić. Pocieszał mnie, rozśmieszał, uspokajał. Niczego nie byłam tak w życiu pewna jak jego. Staram się zrozumieć to, co właśnie się dzieje, ale nie potrafię objąć tego myślą. Chciałabym, żeby stał teraz przede mną i wyszeptał te parę głupich słów 'dobrze, że jesteś...', uśmiechając się do mnie czekoladowymi oczyma.
|