ten jebany optymizm, który przez ostatnie kilka miesięcy mnie wypełniał, ta świadomość, że jest zajebiście i niby dalej będzie. Niech on teraz kurwa wróci, a nie zostawił mnie, bo wiem, że idealnie nie jest, różowy świat zniknął, motylki w brzuchu się ulotniły, nie czuję tego, co kiedyś, a mimo to jestem tak cholernie zazdrosna o każdą rozmowę z inną, uścisk, choć nieczęsty. Nienawidzę każdego w duchu, kto jest bliżej ode mnie, w drodze do Ciebie.
|