I tak się zastanawiam czy lepiej mieć przy sobie chłopaka o pięknych oczach, który sprawia, że mięknę w minucie? Przy, którym czuję się najważniejsza, najpiękniejsza. Czuję się księżniczką tego całego syfu. Czy zakłamanego skurwiela, który mimo wszystko jest królem mojego serca? Na punkcie, którego mam obsesję, i chociaż zbyt często ryczę z jego powodu nie potrafię powiedzieć 'STOP'. Nie potrafię powiedzieć, które chwile są piękniejsze, bo obaj są moim życiem. Różnica jest jedna... W pierwszym góruję rozum, w drugim serce. I kogo kurwa słuchać?! /esperer
|