...Nie nie widze siebie, tak strasznie, obrzydliwie nie nie widze siebie. Idę, płaczę, turlam się nie nie widząc siebie, tak strasznie świadomym. Tak wyraźnym, pełnym, całościowym, w środku. Do końca.
Wydaje się sobie skończony i zauważony, widze siebie takim, jakim jestem, widze siebie, jestem w pełni świadom swojego istnienia, swojego tchnienia, mojego bycia. Nie czuje się rozdarty, rozdwojony, roztrojony, niezdecydowany. Jeśli istnieje ziemia i jeśli ja po niej stąpam ja strasznie mocno to robie, nie, ja stopami żądluje planetą, podrzucam ją i łapie na przemian, podkręcam, permanentnie. Zakładając bluzke robie dzień w ameryce, zrzucając rano pościel - otulam ją nocą. Bezpiecznie...
|