dźwięk budzika, w poniedziałek około godziny 7.30 - porażka. jak zwykle zaspana weszłam do kuchni i usiadłam przy stole gapiąc się w podłogę. potrzebowałam kilka minut, żeby jak zwykle dojść do siebie i zebrać siły na zejście do łazienki. po chwili wyczaiłam czubaty kubek z gorącą kawą. tak ! właśnie tego mi potrzeba- pomyślałam z zacieszem na mordzie. zaraz zabrałam się do picia, kiedy już skończyłam zeszłam na dół . zaczęłam myć zęby i nagle słyszę donośny głos mojej mamy- kto mi znów wypił kawę ! Andrzej to ty ? – jak zwykle wina poszła na tatę, a ja z poczuciem winy i szczęśliwą miną uszykowałam się i szybko wyszłam z domu, żeby przypadkiem mama nie domyśliła się czyja to sprawka .
|