Dzisiaj w Kościele na Mszy , za mną siedział blondyn o brązowych oczach -tak o 5 lat starszy- . Nie znałam go wgl. Odwracając głowę spojrzałam na niego a on na mnie. Poczułam jakby znaliśmy się od dzieciństwa. Uśmiechnął się do mnie i spuścił luzacko głowę. Zarumieniłam się, odwróciłam i koleżanki zaczęły się śmiać. Gdy Msza się skończyła siedziałam jeszcze w ławce bo ksiądz śpiewał piosenki z dziećmi ale ON też siedział. Po 5min. wyszłam z Kościoła. On wyszedł za mną przytulił mnie i powiedział: "Wiem, że nieznajomym nie mówi się 'cześć' ani takie tam, ale wiesz.. w sumie rodzice też się nie znali" - przytulił jeszcze raz, tak mocno, pocałował i poszedł. Marietta-moja przyjaciółka powiedziała; "Michał i ty.." ja się zaczerwieniłam i zapytałam niedowierzająco "znasz go ?!" a ona się uśmiechnęła, poklepała po ramieniu mówiąc szeptem "on robi z każdą tak samo" i odeszła, zostawiając mnie samą z tym wszystkim. Dopiero po chwili usłyszałam głos taty wołający "Agatko, choć już do auta".
|