Podczas ogłoszeń parafialnych usłyszałam, że w tym tygodniu odszedł do wieczności Sylwester M. Serce mi na chwilę stanęło, łzy napłynęły do oczu i stałam w bezruchu i w świadomości, że to właśnie 'mój' sylwestrowy chłopak odszedł. Wróciłam szybko do domu i przypomniałam sobie jak magicznej nocy Sylwek opowiadał mi, że jego tato i dziadek też mają tak samo na imię. Odnalazłam profil jego taty i okazało się, że zmarł najstarszy Sylwester. Odetchnęłam z ulgą, bo przecież nadal darzę go wielkim uczuciem, choć widziałam go tylko raz i tylko raz siedzieliśmy wtuleni w siebie.
|