Lubię dziwny absurd ostatnich dni. Francuza i Anglika, którzy się uczą mówić po polsku i których zabiła nasza wódka, spokojną starówkę, prawie, że wiosenną pogodę, wiolonczelistę w obdartym fotelu na Chmielnej i pieniądze których nie mam na co wydać.
|