Modliłam się dziś do Boga dziwnie długo. Cisza wszędzie, cisza w mojej głowie, cisza wokół mnie. Prosiłam Go, abym bez trudu mogła przyciągnąć to, co teraz dla mnie najważniejsze. Najważniejsze-moje szczęście. Nie byłam i nie jestem pewna, czy mnie wysłuchał, ale mimo to mam maleńką nadzieję. Tylko On i Ja. Najpotężniejszy i bezbronna kobieta. Nigdy nie prosiłam o nic tak szczerze, tak silnie, tak bardzo. Tak, teraz wierzę, że dam radę, On mi w tym pomógł. Obudził we mnie jasne światło, które nie zgaśnie zanim zgasnę ja. Wstrząsnął mną. Napełnił wiarą i miłością, energią i siłą. Pomógł mi. Zrehabilitował. Odbudował na nowo.
|