A kiedy ona się rozpłakała ze szczęścia, że go przy sobie ma, nie wiedział co zrobić. Przytulał ją. Głaskał po włosach. Ocierał jej łzy. Co chwila mówił coś takiego, że bezwarunkowo musiała się uśmiechnąć. Grymas na jej twarzy coraz bardziej go martwił. Obiecał, że jak tylko przestanie, da jej ulubionego batonika. Cokolwiek... Żeby tylko nie płakała. I wtedy spoglądając przez łzy w jego oczy, ujrzała to po raz pierwszy, zależało mu na niej. Cholernie mu na niej zależało...
|