Ech, muszę posunąć się do stwierdzenia, że do pełni szczęście brakuje mi tylko, a raczej AŻ Ciebie. Niby jesteś, a niby Cię nie ma, niby jest super, a tak naprawdę smutek rozdziera mnie od środka, a głowa od nadmiaru myśli pęka mi, jak po ostrej balandze, na której nigdy nie byłam. Każdego wieczoru jestem skłonna powiedzieć 'jak dobrze, że ten okropny dzień się skończył', zamknąć oczy, zasnąć, a rano budząc się podnieść powieki, co jest naprawdę aktem odwagi. Przynajmniej wiem, że tego sobie nie przeczytasz, co robił byś na moim moblo i photoblogu, bo tam też przecież dodałam ten wpis...
|