-jesteś na mnie zła?-zapytał.-nie jestem. przecież nie mam powodów.-odpowiedziała. nadal od środka roznosiły ją nerwy.-jesteś śliczna jak się złościsz, misiorku.-powiedział. ściskając ją mocno. -no już. bo będę musiał wziąć cię na ręce, a nie chce się złamać.-powiedział śmiejąc się. -ja to cie kiedyś normalnie zabije. zobaczysz. -powiedziała wymierzając w niego parasolkę pełną wody.
|