Z uśmiechem stałeś tam, po drugiej stronie świateł. Oddzielały nas metry i tłum ludzi, jaki nagle utworzył się między nami. Jednak przechodząc obok mnie dotknąłeś mojej dłoni i wcisnąłeś w nią coś. Nie wiedziałam, co się stało, że odważyłeś się mnie dotknąć. Kiedy spojrzałam na bilet autobusowy ze słowem 'przepraszam' drgnęłam i zaśmiałam się histerycznie. Po tylu miesiącach? Odwróciwszy się już Cię nie było. Jak zawsze znikałeś w najmniej oczekiwanych momentach.
|