Spotkałam na mojej drodze Człowieka.
Podążał w tę samą stronę.
Byłam zmęczona, a On uśmiechem obdarzył moją twarz,
podtrzymał moje ramię i pomógł mi wstać.
Pytałam Go o drogę, ale nic nie powiedział, więc poszłam za Nim.
Co jakiś czas odwracał się do mnie uśmiechając się
tak jak Jezus do dziecka.
I tak do dziś wędrując w słońcu i w deszczu, we mgle i w ciemności
Szaleńczym sercem próbuję nie zgubić Jego cienia.
|