Siedzę na krześle, zapatrzona gdzieś w dal, kiedy do pokoju przychodzi brat. Spojrzał się na mnie, a widząc moje zmęczenie i tęsknotę w oczach, uśmiechnął się i włączył żelazko, które znajduje się u mnie. Wyciągnął deskę i usiadł na kanapie. Spojrzałam się na niego, powstrzymując łzy. 'Sam prasujesz?!' Zapytałam, zdziwiona. 'Aj no. Ał! Moja noga! Cholernie boli, jacie...' Powiedział, łapiąc się za kostkę. 'Dobra dobra. To na żadną imprezę, tylko na pogotowie.' Wstałam i zaczęłam mu prasować. 'No wiem! Ale jedziesz ze mną' Powiedział, siedząc normalnie. 'Spoczko. A jak noga?' Zapytałam. 'Aj boli boli' Powiedział na odpierdol. 'Coś czuję, że wyprasowana koszulka zdziała cud, kiedy ją dostaniesz' Dałam mu ją, a ten wstał i wychodząc bąknął 'Siostra, skąd wiedziałaś?' Wywróciłam oczami i wróciłam do mojego normalnego wieczoru, pełnego bólu, wspomnień, tęsknoty i nienawiści.
|