Szłam wieczorem sama przez miasto... Zauważyłam ich dwóch: mojego niedoszłego byłego i najlepszego przyjaciela. kłócili sie... podeszłam tylko ze względu na przyjaciela, to było trudne...
usłyszałam tę kłótnie... mimowolnie delikatnie sie uśmiechnęłam tak to przyjaciel kurwił go za to co mi zrobił. podeszłam do nich całkiem blisko i oboje mnie zauważyli, nie nie spojrzałam na niego tylko powiedziałam do kumpla "chodźmy już stąd on nie jest tego wart" przytulił mnie i odeszliśmy a ten skurwiel stał jak wryty i patrzył jak idziemy i się śmiejemy...
|