Zostałam sama w domu, ogień w piecu dawno zgasł. Było mi zimno, więc wpełzłam pod kołdrę, nie miałam siły, aby bawić się w robienie ciepłej herbatki, a woda w kranie była zbyt zimna, aby zażyć gorącej kąpieli. Zresztą nawet nie miałam na nią ochoty. (Czaisz, nie miałam ochoty na gorącą kąpiel!) Podciągnęłam kołdrę wyżej, nakryłam się nią po czubek głowy. Było ciemno. Nikt nie widział jak płaczę. Nic nie pomogło. Było mi cieplej na zewnątrz, ale w środku już zamarzłam, doszczętnie, zaraz po tym, kiedy odszedłeś.
|