Padam na podłogę i krzyczę. Odbieracie mi wszystko. Znowu płaczę, choć nauczyłam się funkcjonować z uśmiechem. Teraz tylko trzymam dłońmi kręgosłup, bo znów boli, bo znów czuję ,że złamię się jak łodyga drobnego kwiatuszka. Nie obchodzi mnie nawet 19.19. Żadna z godzin nie jest ciekawa, wszystkie są puste i takie same. Po co to wszystko zmieniać? Po co kręcić głową ,że nie tak ,że przepraszam ,że współczuję ,że tak mi przykro. Jestem człowiekiem od tak dawna, a dopiero teraz się tego wstydzę. Co za wstyd...
|