Teraz nie wiem, czy się śmiać, czy płakać, z powodu mojego stania zakochania. Owszem, miłość to nie jest, ale jak sobie pomyślę, że jakaś laska zbliża się do niego, że on posyła jej uśmiechy i jakieś słówka, to mnie szlag trafia. Chociaż jest, jak jest, to i tak taka wielka zazdrość się we mnie zbiera. I mimo tego, że to na mój widok się ciągle cieszy, do mnie uśmiecha się z byle powodu, mnie przytula i mi daje buziaki, to nie potrafię ogarnąć, że to mnie wybrał, a nie je i to ze mną chce być, a nie z nimi. Boję się, że go stracę, za szybko.
|