Już od pierwszej rozmowy był moim narkotykiem, moją nadzieją na lepsze jutro i szczęściem na teraźniejszość, nie rozumiałam czemu nie mogłam poznać go wcześniej, uzależniona od jego uśmiechu, słów i gestów żyłam marzeniami. Teraz? Nie dostaje mojej codziennej dawki, myśli biorą miarę nad świadomością, wiedziała że kiedyś to się skończy, nie przypuszczała że tak nagle... teraz? Powoli obumiera, nie fizycznie, mentalnie, umiera od świadomości że nie może mieć swojego narkotyku. ll natt_rosex3
|