I kiedyś jeszcze wyjdę pewnego wieczora, na zimną mroźną jezdnię, pełna goryczy i rozżalenia. Zapalę ostatniego papierosa, wyrzucę paczkę na ziemię i powoli zaciągnę się dymem. Dojdzie on do moich płuc, w tym momencie uśmiechnę się pod nosem. Wypuszczę go powoli bez pośpiechu i cicho szepnę do siebie "nigdy Cie nie zapomnę, chodź tak dotkliwie ranisz idioto" wiedząc, że to tylko kolejny koszmar, z którego nie umiem uciec.
|