Stałam przed nim z torebką cukierków, gapiąc się w jego czekoladowe oczy i czekając: czy cokolwiek powie? - Ee.. - zaczął -Spełnia marzeń? Co być chciała? Nie wiem.. Co ci życzyć? ~ Może siebie? - usłyszałam siebie, nie widząc o co chodzi, przecież ja nic takiego nie chciałam powiedzieć. Znaczy chciałam, ale nigdy bym tego nie zrobiła. Kurcze. Stałam tak ciągle, zastanawiając się, czy te słowa naprawdę wyszły z moich ust, i modliłam się, żeby nie usłyszał, choć jednocześnie chole*nie pragnęłam, żeby jednak usłyszał . Uświadomienie sobie tego sprawiło, że rozbolał mnie żołądek. Zaraz, a może to było serce?
|