na fizyce nauczyciel nas wziął na plac zabaw. poszłam z wielkim grymasem, że co ja będę tam robić jak to dla małych dzieci. oczywiście plac załadowany małymi smerfami. usiadłam z kumplem na ławce. - chodź na konika. - zaczął mi ględzić. - chyba Cię stary pogięło. - odpowiedziałam robiąc dziwną minę. zaczął mnie ciągnąć za ręce i nogi. - no dobra idę, tylko daj mi spokój ! - zaczęłam drzeć się na całą mordę. szliśmy w stronę koników. - ale siara, masakra, co ja robię. - ględziłam pod nosem. usiadłam na tym czymś i bez jakiejkolwiek ochoty odpychałam się nogami, słuchawki z uszu co chwilę mi wypadały, przeklinałam pod nosem wkładając je do ucha. oparta o poręcz siedziałam z zamkniętymi oczami. nawet nie ogarniając kiedy jebłam na ziemię, na szczęście głośna muzyka nie pozwoliła mi słyszeć wszystkich śmiechów. tak, kocham mojego kumpla który zawsze mi narobi siary. / grozisz_mi_xd
|