łapię się na tym, że jestem obok. spokojnie mogę o sobie powiedzieć i'm useless. i całkiem mi z tym dobrze, bezużyteczność pierwszym krokiem do odsunięcia się w cień, zniknięcia całkowitego. zobojętniałam. kilkanaście ostatnich dni sprawiło, że ramion wzruszenia opanowałam do perfekcji. coraz częściej myślę o śmierci zanim zasnę, bo to jest być może powrót i już nie ruszają mnie wyznania typu bo w tobie bardzo łatwo jest się zakochać. rzucam telefonem, nie odpisuję na smsy i odwracam się, by odejść jak najszybciej
coś złego się przyczepiło i nie wiem co to. mam to pod skórą, czuję jak się przemieszcza, czasem atakuje mi głowę, czasem serce
i boli
i boli
i boli
i nie przestaje.
|