Szliśmy plażą w ciszy ze splecionymi dłońmi i przyglądaliśmy się niespokojnym falom, które wydawały się lekko kołysać przy zachodzącym słońcu. Przysiedliśmy na środku plaży i nie odrywaliśmy się od siebie chociażby na milimetr. Nasze ciała były jakby stworzone dla siebie i tworzyły jedną całość… Słowa? Zdecydowanie były zbędne, nasze oddechy i bicia serc idealnie pasowały do otoczenia. Zawsze wiedziałam, że oglądanie zachodu słońca jest romantyczne, ale jeśli robisz to z ukochaną osobą wszystko przestaje dla ciebie istnieć tylko ty i on. Już nawet nie zauważasz mew, chłodnego powietrza, czy pomarańczowego słońca na różowym niebie. To jest tylko mały dodatek, nieistotny szczegół w waszej scenerii miłosnej niczym z filmu.
|