|
DZIEŃ6 - siódma rano, dni robocze. Wyglądam przez okno i za każdym razem widzę tego samego chłopaka, który jest idealnie podobny do Ciebie. Ten sam sposób poruszania się, ten sam styl, ten sam kolor włosów. Przez parę dni śmiałam twierdzić, że to Ty, lecz nie dawałabym stu procent. I jedna rzecz utwierdziła mnie w przekonaniu, że to jednak nie Ty. Mianowicie na widok tamtego chłopaka w moim brzuchu nie pojawia się stado motylków, a serce nie zaczyna bić mocniej. Niby normalny chłopak, jak cała reszta, ale nie. On jest inny, niż wszyscy. Lepszy. Bo podobny. Do Ciebie podobny.
|