Byłam wkuriona. Na co ? na moją rodzinę, na ta atmosfere. Na moich rodziców. POwiedziałam, ze pierdole taka rodzinke, założyłam pierwsze dresy jakie mi wpadły w reke, adasie pierdolnęłam drzwiami poszłam do mojej przyjaciółki. Zalewając się łzami wyłakałam, aby wyszła przed dom bo jej płot rozpierdole. Wyszła powiedziała tylko 'co jest?' i mnie przytuliła. Świadomość, ze mam tak cudowną przyjaciółkę była bezcenna. Stojąc pod jej domem,wypłakiwałam się w jej ramiona i przeklinałam życie, a ona cierpliwie stała i głaskała mnie po głowie. Poszłyśmy się przejś, powtarzała, że co by sie nie działo i choćby to była 3 nad ranem moge przyjsc, napisac smsa, zadzwonić a ona bedzie. napewno bedzie. Bo jestem najwazniejsza. Potem poszłyśmy do niej zrobiła mi gorącej herbaty, a Konrad,jej przyszywany brat skutecznie poprawił mi humor. Kocham moich przyjaciół. Są w chuj ważni wiec nie dziw sie ze jestem tak bardzo za nimi,i nie bede tolerowala zadnych obelg w ich kieruku./kokaiina
|