Wbrew pozorom, nie książę tu zawiódł...nie wierzył w żadne jej słowa, żadne 'kocham' nie brzmiało w jej ustach wiarygodnie. Miał rację. Była zimna i wyrachowana? A może po prostu nie umiała inaczej, może nie chciała? Nie było powodu, nawet najmniejszego, żeby ją kochać, a mimo to nie potrafił przestać o niej myśleć. Ona...zrobiła wszystko żeby nie mógł. Nie chciał tego, nie chciał dalej cierpieć, ona zaś bez niego radziła sobie świetnie. On nie był jej potrzebny. Czy aby na pewno? Mieli takie samo zdanie na temat tej miłości, takiej nieokreślonej, trudnej, nigdy o tym nie rozmawiali jakby było to co najmniej oczywiste, nie rozmawiali, nie zdążyli. A wystarczyłoby parę słów, jedna łza i ona znów znalazłaby się w jego ramionach, bezpieczna i szczęśliwa, nie musząc już udawać zimnej suki...
|