Zapoznałeś się z moją niezdarnością. Często potykałam się o coś, nie obeszło się bez siniaka na jakimkolwiek spacerze. Dobrze pamiętam dzień, w którym zacięłam się o list miłosny od Ciebie. Całowałeś mnie po palcu tak, jakby zależało od tego moje życie. Twierdziłeś, że pocałunek mnie wyleczy, a do wesela się zagoi. Teraz nie tylko sama siebie ranię. Ty również przysługujesz się do mojego cierpienia. Z tą tylko różnicą, że nie ma mnie kto pocałować w serce. I niestety rana się nie zagoi, bo żadnego wesela nie planujemy.
|