Porywcza młodość! - zawołał ochrypłym głosem. - Przypomina mi to mellodramatyczne gesty, których dokonywałem, gdy byłem dzieciątkiem bawiącym się na podwórzu ciotki Tulli. Terroryzowałem kurczaki, gdy nie podobały się im słomiane kapelusze, które wyplatałem dla nich całymi godzinami. Nie potrafiły docenić moich skomplikowanych wzorów. Czułem się tym znieważony. - Uniósł głowę i uśmiechnął się do Crokusa. - W moim nowym, udoskonalonym słomianym kapeluszu będzie jej do twarzy...
|