szósta lekcja. - wf. jak to ja wiecznie nieogarnięta zapomniałam z domu stroju. że było w miarę słonecznie i ciepło zabrała nas nauczycielka na zewnątrz. usiadłam opierając się o pień jakiegoś ogromnego drzewa, które rośnie na boisku. kumpel z uśmiechniętą miną dołączył do mnie wręczając mi maleńką stokrotkę. - masz. - rzucił rysując patykiem po ziemi. z nudów spytałam go - nie obrazisz się jeśli powyrywam mu płatki z tyłka? wybuchł śmiechem i walnął mnie w ramię. - jasne że nie. z uśmiechem na twarzy zaczęłam wyrywać jedno po drugim. - kocha, nie kocha, kocha, nie kocha.. wyszło - kocha. krzyknęłam radośnie i jeszcze raz spojrzałam na nagą łodygę. został.. został jeden maleńki płatek, który oznaczał że nie. z wściekłością oderwałam go i rzuciłam gdzieś w bok. widzisz.. a jeśli w rzeczywistości też tak jest? jeśli mi się tylko zdaję że coś czujesz do mnie? jeśli widzę to co chcę widzieć, a nie to co jest naprawdę to co wtedy? /
malinkoholiczka
|