W moim innym świcie wszystko jest takie blade. Kolory uciekły, nie mam sił na naprawę. Oczy same się gubią w odchłani ciemności. Cała prawda o ludziach zniknęła w całości. Wszystko wije i ciągnię mnie w ciemność bezdenną. Tylko smutek i cisza stoja nadal przede mną. Chcę uciekać, nie mogę, coś trzyma mą dłoń. Ja rwę się i krzyczę, a on całuje mą skroń. Mówi, ze już dobrze, że martwić się nie ma czym. Ja nie wierzę mu. Nie ufam, nie ma prawdy w sobie kszty. Cisza zmienia się w potwora. On chce zabrać mi mój świat. Chce rozpętać groźną burzę w której martwa skończe ja. Mówi cicho i bez skazy, powtarzając słowa te: "chodźże przytul się i zaśnij, przecież wiesz, ze kocham Cię..".
|