W domu cicho, ciemno. Rodzinka pojechała do babci, jako jedyna zostałam. Leżę w swoim pokoju i jedyne co mnie otula to ciepły koc i przerażający mnie mrok. Wsłuchuje się w puste uderzanie o siebie wskazówek zegara. Czas nie chce zwolnić, a ja łudzę się, że zdołam go zatrzymać. Łzy spływają po policzkach na myśl o wspomnieniach. wspomnieniach tamtych chwilach. Biorę w rękę telefon, żeby do Ciebie zadzwonić, ale moja pieprzona duma mi na to nie pozwala. To ja zakończyłam to wszystko, wiec dlaczego jest mi tak źle.. ?
Łzy lecą coraz silniejszym strumieniem, a ja już nawet nie staram się ich zatrzymywać. Wiem, że to wszystko tylko przez przyzwyczajenie się do twojej osoby.
Teraz modlę się tylko do Boga, abyś był cholernie szczęśliwy. Proszę Go, abyś pokazał mi tą swoją radość jak tylko najlepiej potrafisz. Chcę, żeby mnie bolało. Chcę tak bardzo zwijać się z bólu zdając sobie sprawę z mojej beznadziejności, przecież tak perfekcyjnie potrafię ranić..
|