Z notatnika szaleńca: dzień drugi: od gwałtownego zniknięcia Słońca minęły dwa dni. Ostrość i jasność świata dalej w zaniku. Główne zmiany pogodowe: szaleje burza, rzuca myślami oraz wspomnieniami jak przydrożnym bydłem. Uczuciami targają silne wiatry. Pioruny rozniecają ogień powoli wypalając ZIELONY las (do niedawna stanowiący symbol nadziei). Deszcz spada na drogi, zmywając z nich brud i złość... Łuna dnia wczorajszego przynosząca fatamorgany została na szczęście zmyta, chyba zrozumiała, że natura Ją ignoruje. A może poprostu przewrócono słup i utracono chwilowo łączność. Mrok pokrywa całą okolicę. Siedzę w ciemnej piwnicy i odpalam kolejno zapałki, chcąc się ogrzać. Mam na szczęście jeszcze latarkę i konserwy...
|