Zwlekając z łóżka spojrzała w kalendarz. - 14 luty, kolejny z koszmarnych dni. Wywróciła teatralnie oczami i poszła do łazienki. Wychodząc do szkoły widziała pełno zakochanych par, dziewczyny uśmiechnięte przechadzały się z różami dumnie po korytarzu. Nienawidziła walentynek, dla niej było to chore święto, którego nigdy nie obchodziła. Samotnie siedząc na korytarzu oczekiwała wyjścia z tej budy i uciec stąd.. Przeczekac te '' wariactwo '' otaczające ją. Siedząc na ostatnie lekcji odliczała minuty.. sekundy do dzwonka. Szybko się zerwała z ławki i ruszyła w stronę szatni, chwytając kurtkę wyszła ze szkoły. Idąc przez miasto zauważyła go.. Siedział samotnie na ławce, wyglądał na zdenerwowanego. Serce wołało do niej, aby podeszła, lecz rozum buntował się i twierdził, że on ją wyśmieję.. Wygrało serce, podeszła do niego z lekkim uśmiechem i zapytała czy coś się stało. On spojrzawszy na nią uśmiechnął się szeroko i pokręcił przecząco głową. - cz. I .
|