powoli gasną światła wielkich wieżowców, nad ciężką rzeką na krańcu złego miasta, kochankowie wyznają sobie miłość. policjanci przeszukują dzieciaka, i znów zdarta płyta kolejny już raz wypełniam prostokąt mojego pokoju. może już jutro wyruszę ale dziś kruszę kostkę i mieszam z tytoniem..
|