Gdyby tylko istniało jakieś urządzenie, mierzące intensywność przeżywanych dni, wklepując w odpowiednie miejsca wartość spożytej energii, ilość myśli przebiegających przez głowę w ciągu jednej sekundy i dzieląc mądrości przez głupotę, może odkryłabym jakiś wyższy szczebel przeżywania, a idee podporządkowałabym matematyce i ich niezmiennym wzorom, zachowując proporcje. Wiedziałabym wtedy, ile wlać do dzbanka goryczy, by na wierzch wypłynęło czyste szczęście.. Na pewno można je wyliczyć. Bo jest proste.
|