|
cz. 1 wstałam rano z czerwonymi oczami, blada jak ściana, a do tego w złym humorze. podeszłam do okna, a tam szaro i mokro. wzięłam do ręki ręcznik i olewając komentarze mamy poszłam pod prysznic. wysuszyłam włosy, ogarnęłam twarz i ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy. - a śniadanie? gdzie Ty w ogóle idziesz? - zaatakowali mnie pytaniami bracia. z kapturem na głowie wsiadłam do autobusu. jak zawsze zajęłam miejsce na tylnych siedzeniach. poprawiłam kaptur i wybrałam swoją ulubioną piosenkę na playliście. tak naprawdę sama nie wiedziałam gdzie jadę. musiałam wyjść, iść gdzieś na te kilka godzin. nie miałam ochoty znów przesiedzieć całą sobotę na parapecie z myślą o Tobie. wtedy ktoś szturchnął mnie lekko w ramię. - uważaj. - bąknęłam nie patrząc nawet kto to. /happylove
|