leżałam na łóżku, oglądając wiadomości.`kolacjaa` usłyszałam nagle wołanie mamy. owinęłam się kołdrą i z trudem dowlokłam się do kuchni. zobaczyłam w Niej mamę ładującą połowę opakowania masła na jedną kromkę. `wiesz? ja jednak sama sobie zrobię tą kolacje.` zaproponowałam. podczas gdy ja przyrządzałam posiłek, mama z siostrą dyskutowały o ślubie kuzynki, a dokładniej o tym kogo zaproszę - jakby to była ich sprawa. `a wzięłabyś sobie tego Twojego chłoptasia byłego. i wysoki, i przystojny...` zaczęła siostra. zacisnęłam zęby `skończ` wycedziłam, wymachując nożem w jej stronę. `ok, ok. to tylko luźna propozycja, zastanów się` powiedziała, po czym wyszła z pomieszczenia, puszczając mi oczko. `czemu Go tak odrzucasz? aż taki z Niego buc?` zapytała mnie mama, a ja wybuchnęłam śmiechem. - jak one nic nie rozumieją, przecież to nie ja Go odrzucam, tylko On mnie. zresztą zapraszając Go, wyrządziłabym sobie wielką krzywdę. sobie a dokładniej swojemu sercu.
|