Siedzieliśmy u ciebie w pokoju, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Ty nagle wyszedłeś, bo mama Cię zawołała. Czekając, usłyszałam, jak przyszedł do Ciebie sms. Była między nami umowa-żadnych sekretów, więc spojrzałam na wyświetlacz. Gdy zobaczyłam, że to wiadomość od mojej najlepszej -podobno - przyjaciółki o treści: " :*******", totalnie mnie zamurowało, łzy popłynęły po policzkach. Znowu zostałam zraniona. Ty wszedłeś do pokoju, ale gdy zobaczyłeś, że przeczytałam wiadomość, zbladłeś jak ściana. "Słońce..." zacząłeś. "O nie. Obiecałeś mi, że mnie już nigdy nie zawiedziesz, nie zranisz. Nawet przed Bogiem mi to kiedyś podczas mszy szeptałeś do ucha! A teraz takie coś?! Jak mogłam być tak głupia i naiwna...". "Ja...to nie tak. Nie ją, tylko Ciebie kocham! Przecież dobrze o tym wiesz!" "Nie wierzę Ci. Ty zraniłeś mnie , to teraz zobacz, jak to jest, kiedy najważniejsza dla Ciebie osoba odchodzi" powiedziałam, wstając i wychodząc. Słyszał już tylko odgłos cicho zamykających się drzwi.
|