chłopcy byli we mnie strasnzie wpatrzeni. Każdy chciał mnie wyrwać i trochę zarywał. Niekiedy było to niezręczne. W domu wciaz przebywali w moim pokoju (wczesniej zanim sie nie pojawiłam w ogole w nim nie bywali). ON wciaz ze mną rozmawiał. Z nikim mi się tak nie gadało. Właściwie to źle zaczęłam , bo zaczęło się na Słowacji- na nartach jeszcze. Było już po czasie- a my wjechalismy na szczyt...wszyscy na nas czekali a gdy wracalismy było `ooo idzie parka` pierwszego i drugiego dnia najwiecej czasu spedzałam z PPPP i dogryzali mu, że teraz wole Jego i tak też było. Wpatrywałam się wciąż w niego, a on we mnie. Przychodził sam, podrywał mnie. Usiłował brać na ręcę kiedy nie chciałam do nich iść. Pytał czy chce, żeby został a gdypotwierdzałam robiło się tak jakoś dziwnie... Z dnia na dzień było coraz lepiej. Co trochę się `fochaliśmy` miło przepraszajac. On wciąż wszedzie czekał na mnie- ja na niego. Odpinalismy sobie deski, a efektem było tarzanie się na sobie.
|