Stanęłam na szczycie wzgórza. Chciałam więcej. Chciałam tak cholernie wiele. Niewyobrażalnie. Byłam wolna. Czułam się wolna. Po raz pierwszy od tak dawna. Słodki smak niezależności subtelnie uraczył moje usta. Wzbijałam się w powietrze. Szybowałam ponad chmurami... Na szczycie wzgórza. Stojąc, a w głębi latając. Całą sobą. Po raz pierwszy.
|