Kolejny monotonny dzień, codzienna powtórka z rozrywki. Rano - wstawanie, mycie się, i do szkoły, po południu - obiad, lekcje, nauka, wieczorem - kolacja, jeszcze więcej nauki i stały punkt każdego dnia - kilka godzin spędzonych na wspomnieniach, myśleniu. Wtedy łzy nie znikały z jej oczu przez trzy godziny. Co się z nią działo ? To nie było normalne zachowanie. To było zbyt bolesne, zbyt drażniące, zbyt chore. Czuła się, jakby traciła powoli siebie, własne życie, własną rzeczywistość, świadomość. Wszystko. W końcu nadszedł dzień, kiedy poczuła zupełne nic. Wtedy wiedziała, że to jest już ten czas, zrozumiała, że to już, że musi coś zrobić. Wyszła z domu, na szczęście do jej ulubionej rzeki nie miała daleko. Kiedy tam doszła, stanęła na moście. Jeszcze raz przeanalizowała swoje życie, wszystkie złe i dobre chwile. Była gotowa. Zamknęła oczy. Wypowiedziała ostatnie słowa : - "Boże, zbaw mnie ode złego" i skoczyła. Zimny nurt rzeki porwał ją ze sobą i zniknęła na zawsze.
|