był ciepły letni wieczór. siedzieliśmy ekipą na boisku pijąc piwo, paląc jonity i cisnąć bekę ze wszystkiego. jeden z kumpli próbował ogarnąć rampę po ciemku, inny leżał na betonie patrząc się w gwiazdy i co chwila powtarzając: ' jakie piękne to słońce dzisiaj' , jeszcze inny poszedł do żabki twierdząc , że idzie do krowy. bawiliśmy się świetnie, pękając ze śmiechu. koleżanka powiedziała , że już idzie, więc podniosłam dupę i ją odprowadziłam pod blok razem z kumplem. wracając natknęłam się na Ciebie i Twoją durnowatą ekipą. kumpel znał Was wszystkich - nie wypadało żeby się nie przywitał. staliście i gadaliście. wkońcu odparłeś:'a Ty co od rozstania już głosu nie masz?'.zamurowało mnie. zdołałam tylko zmierzyć Cię i powiedzieć do kumpla:' ja idę na boisko, dołączysz '. kiedyś tak wiele Nas łączyło, dziś stać Nas tylko na wredne spojrzenia i kilka nic nie znaczących słów..
|