wyszłyśmy ze szkoły, koleżanka wzięła mnie pod rękę. -czy tam przypadkiem nie stoi twój chłopak?-zapytała. przyjrzałam się. kiwnęłam głową, to on. podeszłam do niego. uśmiechnął się na mój widok. dał mi buziaka.-co ty tutaj robisz?-zapytałam.-chciałem miłego przywitania..myślałem, że rzucisz mi się na ręce i wycałujesz.jak w tych filmach,a tu nic.-zaśmiał się.-mam coś dla ciebie. tylko oddychaj.-haha bardzo śmieszne..cześć.-wyszeptałam. przytulając go.-czekaj-wyciągnął przed siebie rękę.-dla ciebie.-patrzyłam na niego.przyjęłam bukiet czerwonych róż.-dla ciebie, skarbie.-powiedział. wydusiłam-dziękuje.-nie wiedziałam o co chodzi.-a mówią, że kobiety pamiętają o ważnych datach. dziś mija nam siódmy miesiąc.-moje oczy wypełniły się łzami.-nie. proszę. tylko nie płacz. prosze. -mówił rozciągając litery. łagodnie głaskał mnie po włosach. kolejny raz moje życie było jak cudowny sen. -jak się ciesze, że cie mam. -wyszeptałam w jego bluzę. brudną od mojego tuszu...-wiem. ja też-wyszeptał.
|