przez ostatnie dni po szkolnych korytarzach chodziłam jak zdjęta z krzyża, szłam tylko pod klasę w której miałam mieć teraz lekcje, rzucałam torbę na ziemię i siadałam obok. liczyłam minuty. 45,44,43... w końcu lekcje się kończyły, a ja jak obolała ciągnęłam się do szatni na dół, po czym szłam do domu. dziś jest inaczej, do szkoły biegnę w podskokach, z uśmiechem na twarzy spaceruję po korytarzach a minuty lecą tak szybko, że zanim się obejrzę wychodzę ze szkoły pod którą Ty już na mnie czekasz, łapiesz za rękę i odprowadzasz do autobusu ^^
|