Pogoda chyba dopasowuję się do mojego nastroju. Ostatnio było ciepło, ale wiatr wiał. Tak samo jak u mnie: ogólnie bardzo na plus, ale w sercu ból i chłód. A dziś? Dziś nie przespałam nic, a gdy wstałam ze łzami w oczach, za oknem było pochmurno. Gdy wróciłam do domu, rozpłakałam się kompletnie, a na dworze zaczął padać deszcz. Im dłużej płakałam, tym dłużej i bardziej intensywnie deszcz dawał znać, przeradzając się w śnieg. A gdy przestałam płakać, uspakajając się, pogoda zrobiła to samo. To jutro proszę o umilenie z rana dnia miłym esem, by cały dzień był pogodny. Najlepiej takim od Niego, w którym okaże się, że te ostatnie cztery miesiące to był jeden, wielki koszmar.
|