Tego ranka budzisz się a promień uderza twoją twarz
Rozmazany makijaż podczas gdy leżymy w przebudzeniu destrukcji
Cichutko kochanie, mów cicho, powiedz mi, że będzie ci przykro
Że popchnęłaś mnie ostatniej nocy na stół z kawą
Więc ja mogłem cię odepchnąć
Spróbuj mnie dotknąć to będę mógł krzyczeć na ciebie abyś mnie nie dotykała
Wybiegnij z pokoju to będę podążał za tobą jak zagubiony szczeniak
Kochanie, bez ciebie jestem nikim, jestem taki zagubiony, przytul mnie
Potem powiedz mi jak okropny jestem ale że mimo tego zawsze będziesz mnie kochać
Później po tym wszystkim popchnij mnie w następstwo niszczącej ścieżki, na której jesteśmy
Dwóch psychopatów ale wiemy, że nie ważne ile noży wbijemy sobie w plecy
To i tak je zachowamy bo mamy takie szczęście
Razem, przenosimy góry, nie pozbywajmy się tych kretowisk
Uderzyłaś mnie dwa razy, tak ale kto to liczy?
|