Trzyletnia Jadzia płakała, rozpaczliwie wskazując na nóżkę.
Niania wzięła dziecko na ręce, zdjęła mały but, w którym znalazła drobny kamyk.
- O, zobacz! - zawołała - to on zrobił ci tyle przykrości. Zły! Wyrzucimy go.
Matka, która była mimowolnym świadkiem zdarzenia, poprosiła opiekunkę dziewczynki:
- Włóż jej kamyk z powrotem. Mówię poważnie: zrób, jak ci każę.
Z oporem bo z oporem, ale posłuchała. Matka podeszła do drzwi, odwróciła się,
pochyliła i z serdecznym uśmiechem zawołała córkę do siebie:
- Ty mnie kochasz, więc przyjdź mnie uściskać z kamykiem w buciku, tylko proszę nie płacz.
Dziecko poszło bez płaczu, nieco utykając. Matka przytulając małą wypowiedziała słowa,
których wówczas córka nie zrozumiała, ale które jej potem nieraz przypominała:
- Postępuj zawsze tak, jak teraz. Idź swoją drogą nie patrząc na przeszkody i cierpienia,
których nie zabraknie ci w życiu
|